

Elo Gwiazdo.
Dziś kolejny poważny temat, czyli samobójstwa i lęki u uczniów.
Zacznijmy od samobójstw. Tak jak poprzedni post był inspirowany prawdziwymi zdarzeniami, tak i ten jest z prawdziwej historii.
Historia jednej z moich uczennic.
Sytuacja rozgrywa się gdy ma 12/13 lat.
W szkole podstawowej w jednej klasie miała koleżankę o imieniu Sandra.
Dość cicha dziewczyna, uczyła się raczej przeciętnie. W domu nie tryskała energią. Nie posiadała również rzeczy materialnych.
Któregoś razu Sandra nie przyszła do szkoły, było to dziwne, bo raczej nie opuszczała zajęć. Gdy już się zjawiła- wprowadziła na lekcje ją Pani dyrektor.
Okazało się, że dzień wcześniej coś się wydarzyło w domu.
Jej Tato powiedział tego dnia, że Mama nie wróciła jeszcze z pracy, natomiast po wejściu do łazienki Sandra zobaczyła najgorszy widok dla dziecka jaki tylko istnieje – swoją Mamę- leżącą na podłodze ze sznurem na szyi.
Wbiegł Tato. Opowiedział, że gdy wrócił z pracy Jej mama wisiała w przedpokoju na wieszaku…próbował ją uratować- bezskutecznie.
Sandra kilka dni była na lekach uspokajających oraz pod opieką psychologa.
Na pogrzeb przyszło bardzo dużo osób z jej klasy.
Mówiono, że działo się coś między rodzicami dziewczyny i najzwyczajniej w świecie nie wytrzymała psychicznie, a także, że próbowała się uratować sama o czym świadczyło to, że pasek był bardzo mocno odciśnięty na szyi kobiety.
Druga natomiast sytuacja dotyczy tego, że pewna nauczycielka z niemieckiego, która miała córkę- była bardzo niemiła i „wredna” wobec swoich uczniów, a także oziębła dla swojej córki.
Z uśmiechem na twarzy potrafiła zostawić kogoś w klasie na następny rok i nie przepuścić do następnej klasy, a jak wiemy- jest to trauma…
Uczyła dość długo, nie zmieniała się, a dziewczynami, które przychodziły na praktyki- pomiatała.
Któregoś razu dotknęło ją również coś okropnego jak Sandrę w historii wyżej.
Jej córka- wzorowa uczennica, wskoczyła pod pociąg.
Teorie były różne, ale jedną z powtarzających się była taka, że nie wytrzymała presji jaką fundowała jej Mama w domu.
Po czasie przestała uczyć niemieckiego i do dziś dnia nie wróciła.
Prawda jest taka, że każdy ma jakieś lęki- dziecko, dorosły. My jako istoty, które czujemy nie mamy na to wpływu, ale możemy zapobiegać takim tragediom.
Jak?
Wystarczy wysłuchać. Czasem poświęcenie uwagi drugiej osobie jest jedyną rzeczą, która może pomóc.
W dzisiejszym świecie wszyscy będziemy do przodu, nie zwracając uwagi na to, co dzieje się obok nas.
Nie traktujmy dorosłej osoby, jakby była ze stali. Nie mówmy: „a poradzi sobie”, bo może być za późno na pomoc.
Jeśli zauważasz obniżony nastrój u swojego dziecka lub ucznia to zapytaj go czy chce Ci o czymś opowiedzieć. Jeśli ma depresje też bądź obok i przytulaj, rozmawiaj. Często nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo podnosimy innych i inspirujemy do wzięcia spraw w swoje ręce.
Usłyszałam ostatnio od uczennicy, że wizyty u psycholog nie dawały zbyt dużo do momentu, gdy usłyszała ode mnie słowa: „ To od Ciebie zależy czy chcesz się poddać.” Nie miałam wtedy pojęcia, że dzięki nim nabrała siły i postanowiła, że chcę wyjść z załamania. Dowiedziałam się od niej o tym, po trzech latach od tej sytuacji.
Jeden gest, jedno słowo może uratować czyjeś życie.